104 rocznica narodzin dla nieba św. brata Alberta Chmielowskiego

25.12.20 roku obchodziliśmy 104 rocznicę narodzin dla nieba św. brata Alberta Chmielowskiego.

W rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego wspominamy tego niezwykłego człowieka: brata zakonnego, artystę, uczestnika Powstania Styczniowego.

Adam Bernard Chmielowski urodził się 20 sierpnia 1845 r. w Igołomii pod Krakowem w zubożałej rodzinie ziemiańskiej. Matka, kobieta pobożna, podczas jednej z pielgrzymek, poświęciła sześcioletniego chłopca Bożej opiece. Osierocony przez oboje rodziców 14-letni Adam kształcił się w szkole kadetów w Petersburgu, potem w gimnazjum w Warszawie, a do roku 1863 studiował w Instytucie Rolniczo-Leśnym w Puławach. W 1863r. razem z kolegami walczył ze szczególnym poświęceniem w powstaniu styczniowym. Został ciężko ranny podczas bitwy pod Mełchowem i dostał się do rosyjskiej niewoli. W prymitywnych warunkach, bez znieczulenia amputowano mu nogę.

W obawie przed represjami carskimi rodzina wywiozła go do Paryża, tam rozpoczął studia malarskie, które kontynuował w Monachium. W1874 r. po ogłoszeniu amnestii powrócił do kraju. Wszędzie, gdzie się pojawiał, był znany z chrześcijańskiej postawy i silnej osobowości, wobec której inni nie potrafili przechodzić obojętnie. Jego malarstwo stopniowo zaczęło nabierać charakteru duchowego. Natchnienie najczęściej przychodziło z kontemplacji motywów religijnych.
W wieku 35 lat porzucił malarstwo i wstąpił do nowicjatu jezuitów w Starej Wsi, skąd odszedł pół roku później. Przebywając u brata na Podolu zafascynował się św. Franciszkiem z Asyżu, zapoznał z III regułą zakonu i pragnął upowszechnić działalność tercjarską wśród podolskich chłopów. Ukaz carski zmusił go do opuszczenia tych stron.


Od 1884 r. rozpoczął się etap krakowski. W pracowni przy klasztorze kapucynów Chmielowski zorganizował pierwsze przytulisko. Utrzymywał biedaków i bezdomnych z pieniędzy pozyskiwanych ze sprzedaży swoich obrazów. W ludziach sponiewieranych, nędznych, dostrzegał cierpiącego Chrystusa. Zrezygnował z siebie, kariery, a swój talent i umiejętności oddał potrzebującym. Nie czekał aż biedni przyjdą do niego. Szukał. Poznał warunki egzystowania w tzw. ogrzewalniach miejskich w Krakowie. Widział krzywdę i niesprawiedliwość. Podjął się zarządzania ogrzewalnią dla bezdomnych. Sam zamieszkał ze swoimi podopiecznymi, aby – stając się jednym z nich – pomagać dźwignąć się z upadku.


25 sierpnia 1887 r. Adam Chmielowski włożył tercjarski habit i przyjął imię: brat Albert. W 1888 roku rozpoczął działalność Zgromadzenia Braci III Zakonu św. Franciszka Posługujących Ubogim, zwanego albertynami, które przejęło opiekę nad ogrzewalnią dla mężczyzn w Krakowie przy ul. Piekarskiej. Rok później br. Albert wziął w opiekę także ogrzewalnię dla kobiet – pomagające mu kobiety stały się zalążkiem zakonu żeńskiego albertynek. Zmarł 25 grudnia 1916 r. w Krakowie w opinii świętości, wyniszczony ciężką chorobą i trudami życia w przytułku, który założył dla mężczyzn, . Pogrzeb na Cmentarzu Rakowickim 28 grudnia 1916 roku stał się pierwszym wyrazem czci powszechnie mu oddawanej.


Wyniesienia Brata Alberta do chwały ołtarzy, zarówno beatyfikacji (1983 r. w Krakowie), jak i kanonizacji (1989 r. w Rzymie) dokonał Ojciec Święty Jan Paweł II – gorliwy jego czciciel. Relikwie Świętego znajdują się w sanktuarium Ecce Homo św. Brata Alberta w Krakowie przy ul. Woronicza 10.
W ikonografii św. br. Albert jest przedstawiany w szarobrązowym płaszczu zakonnym, ramieniem otacza ubogiego człowieka.

ADAM CHMIELOWSKI – ARTYSTA

Św. Brat Albert uważał, że sztuka nie stanowi wartości samej w sobie, lecz powinna służyć wartościom wyższym. Pragnął „sztukę, talent i myśli Bogu na chwałę poświęcić”. Ukazywał w swojej twórczości piękno człowieka noszącego w sobie obraz Boga.

Jako malarz, krytyk i teoretyk sztuki reprezentujący monachijskie środowisko artystyczne wraz z grupą studiujących tam Polaków, m.in. Maksymilianem Gierymskim, Józefem Chełmońskim, wpisał się znacząco w dzieje malarstwa polskiego XIX wieku. Jego przyjaciel, malarz Leon Wyczółkowski pisał o nim: ” Chmielowski był naszym nauczycielem; wytworny pan, głęboki umysł. Człowiek wykwintny, artysta zapalony, z nerwem. Zrobił „salto mortale” w życiu; nie każdy może to zrobić. Ciekawe życie. Wesoły, dowcipny, gawędziarz nadzwyczajny”.

Najbardziej znany z jego obrazów to „Ecce homo” – przejmujący obraz olejny przedstawiający ubiczowanego Pana Jezusa w koronie cierniowej. Artysta w symboliczny sposób ukazał swoje pragnienie naśladowania Chrystusa – do namalowania twarzy Zbawiciela posłużył się własnym wizerunkiem. Ten obraz jest proroczą zapowiedzią przemiany życia Adama – zostawia obiecującą karierę, zaszczyty, podziw środowiska artystycznego i pomimo ogólnego niezrozumienia, krytyki najbliższych znajomych, chce prawdziwie, dosłownie czynić miłosierdzie, stać się bezinteresownym darem dla innych – biednych, odartych z godności, poniżanych, samotnych, bezdomnych. Sztuka była w życiu brata Alberta etapem duchowego rozwoju, prowadzącym go do pełni człowieczeństwa, do „bycia dobrym jak chleb”. Pozostawił po sobie 61 obrazów olejnych, 22 akwarele, 15 rysunków oraz 6 szkicowników, które są wynikiem połączenia doskonałej wiedzy plastycznej z wrażliwością i bogactwem duchowym.